środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział III

Chwytam zielony kamień i nagle wokół mnie pojawia się oślepiające światło, pośród światła widzę wielką kreaturę zbliżającą się ku mnie. W prawej ręce postaci widzę coś bardzo mi znanego, zaraz zaraz to przecież Caleb.
-Caleb!-wołam z całych sił.
On tylko otwiera oczy patrzy na mnie i uśmiecha się
-Kocham cię Corny- zaraz po tych słowach traci przytomność, a z moich oczu tryskają łzy
-Caleb.....-szlocham.
Postać rzuca chłopaka o ziemię i pędzi w  moim kierunku. Ja nistety nieruchomieję i spoglądam boleśnie w oczy potwora. Widzę jak potwór kumuluje siłę i zmierza z ogromną pięścią na mnie. Czuję, że to już koniec, ale czas nagle się zatrzymuje kiedy pięść stworzenia znajduje się około 5 cm ode mnie.
- Cornelio możesz jeszcze wszystko odwrócić- słyszę glos delikatny, kobiecy głos. Odwracam się, ale nikogo nie widzę.
- Nie zobaczysz mnie oczami moje dziecko
-Więc jak mogę ciebie dostrzec?- zapytałam zdziwiona
- Popatrz sercem, jeżeli mnie dostrzeżesz pomogę ci uratować twą miłośc- głos postaci roztacza się po całej jaskini.
Rozglądam się i próbuje dostrzec najmniejszy element oraz detal jaskini, który może mi pomóc. Widzę, że cała jaskinia pokryta jest przeróżnymi rodzajami roślinności, a co najważniejsze na każdej ścianie jest ogromna ilość korzeni jakiegoś drzewa. Stwierdzam, iż to będzie dobry pomysł, gdy będę podążać za korzeniami, mam jeszcze nadzieję. Polegam teraz za moim instynktem i idę w kierunku korytarza zrobionego z korzeni. Docieram do ślepej uliczki, co powinnam teraz zrobić. 
Zamykam oczy i skupiam magię w dłoniach. Dotykam delikatnie ściany i otwieram tajemnicze przejście, za którym znajduje się ogromne drzewo oraz najpiękniejsza polana jaką kiedykolwiek widziałam. Kolorowe kwiaty, motyle, ptaki, sarenki i inne zwierzęta, lecz wszystko zatrzymało się w czasie. 
Wpatrująć się w drzewo staram się otworzyć serce i w pewnym momencie wychodzi niewiadomo skąd kobieta. Posiada ona długą białą suknię i krótkie brązowe włosy, jej oczy mają kolor szmaragdowy, nie mogę oderwać od niej wzroku. 
-Znalazłaś mnie strażniczko Ziemi, teraz mogę ci pomóc, czego sobie życzysz?- zabrzmiał jej melodyjny głos
-Chcę, aby nastał pokój pomiędzy naturą, a Meridianem oraz, żeby z Calebem było wszysko dobrze- powiedziałam spokojnie, lecz imię Caleba przywołało okropny widok jego zakrwawionego ciała. Przeszły po mnie dreszcze.
-Z twoim wybrankiem nic nie będzie, lecz jeżeli pragniesz spokoju w królestwie Meridianu, musisz wraz z resztą strażniczek udać się do innego wymiaru, aby odzyskać kryształ spokoju. Kamień, po którego wtedy sięgnęłaś był falszywy. Podłożyła go pewna osoba, dlatego musisz odzyskać prawdziwy. Skierujcie się wszyscy do królowej i poproście o przeniesienie do wymiaru Flore, tam szukajcie jego władcy, a wtedy odbierzcie mu kamień i wróćcie z nim tutaj.
Nagle słyszę kogoś wolałającego moje imię i ciemność wokoło. 
- Cornelia! Obudź się- słyszę chyba głos Hay Lin
-Corny wstawaj już będę miła,proszę- mówi ze skruchą Irma
-Irma to nie czas na żarty- otwieram oczy i przemawiam zachrypniętym lekko głosem
-Wszystko okej?- pyta Caleb
- Boże! Caleb ty żyjesz!- krzyczę i rzucam mu się na szyję
-tak tak no jasne, że żyję. Mnie przecież  ciężko pokonać- odpowiada radośnie i odwzajemnia uścisk
-Cornelia cały czas byłaś nieprzytomna- zabiera głos Will
-Czyli to była iluzja, hmmmm... Dziewczyny wyruszamy do Elyon, a następnie do Flore!- mówię entuzjastycznie
-GDZIE?!- dziwią się wszyscy.
○○○
Co czeka przyjaciół w nowym wymiarze? Jak zareaguje Elyon na wieść o Flore? Czy nowy wymiar będzie niebezpieczny? Jeżeli coś podejrzewasz napisz swoją opinię w komentarzu .
♡☆♡☆♡☆♡☆♡☆♡☆♡☆♡☆♡
Oki, troszeczkę zajęło mi pisanie nowego rozdziału, ale postaram się to zmienić.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz